Skip to content

Detektor półprzewodnikowy

Wkrótce po tym, jak wynaleziono tranzystor półprzewodnikowy, powstały pierwsze detektory półprzewodnikowe: w zasadzie jest to nic innego jak diody z przejściem p-n, czyli dwie warstwy półprzewodników o różnym domieszkowaniu. W warstwie p (positive) znajdują się „dziury” o ładunku dodatnim, a w warstwie n (negative) nadmierna ilość nośników ładunku ujemnego – elektronów. W przejściu z jednej warstwy do drugiej ładunki wyrównują się. Jeśli jednak wpadnie tu promieniowanie jonizujące, to może ono wytworzyć pary elektron-dziura, które można wykryć jako przepływ prądu. Liczba powstałych par elektron-dziura jest wprost proporcjonalna do energii cząstki promieniowania. Przepływ prądu w detektorach półprzewodnikowych zauważalny jest także w temperaturze pokojowej, powodującej ruchy termiczne elektronów, co jest zjawiskiem niekorzystnym, nazywanym szumem. Aby go ograniczać półprzewodnik jest chłodzony ciekłym azotem, który trzymany jest w naczyniu Dewara (termosie) zamontowanym najczęściej bezpośrednio pod detektorem.

Rys. Typowy układ pomiarowy z detektorem półprzewodnikowym - germanowym HPGe (high purity germanium), A - detektor, B - osłona ołowiowa przed naturalnym promieniowaniem gamma, C - pojemnik na ciekły azot, niezbędny do chłodzenia detektora, źródło: Scientific Technical Centre RADEK Ltd.

Detektory półprzewodnikowe posiadają o wiele większą czułość niż np. liczniki Geigera-Müllera, ponieważ promieniowanie w półprzewodniku nie musi jonizować molekuł gazu, co wymaga energii kilkudziesięciu eV. Na wytworzenie pary elektron-dziura potrzeba dużo mniej energii, kilka eV.

Rys. Uproszczony schemat konfiguracji eksperymentalnej z detektorem półprzewodnikowym do analizy promieniowania gamma i identyfikacji izotopów promieniotwórczych, źródło: "Radioaktivität und Strahlenschutz" Deutsches Atomforum e.V. 2012, opracowanie własne
Na tej stronie:
Back To Top